dziwi mnie jedna rzecz, Piotr zaginał, było widomo którędy się poruszał, a Policja ani ojciec nie sprawdzili nagrań z monitoringu, w obecnych czasach jest to nierealne, czyżby przeoczenie autorów filmu/książki?
Jak się nad tym zastanowi, to rzeczywiście - masz rację. Skoro były opisywane sytuacje na dworcu, gdzie coś miało się stać z Marcinem Kanią oraz jego synem, to policja powinna sprawdzić monitoring. W trakcie oglądania widzowi może to umknąć. Natomiast teraz po seansie całego serialu można stawiać sobie pytania odnośnie logiczności wydarzeń. :)
Chociaż sam serial bardzo dobry, aby pokazać jak alkohol niszczy człowieka i jego rodzinę, to jednak pod kątem scenariusza znowu wyłapać pewne luki, niezgodności z prawdziwymi realiami.
Na potrzeby tego dialogu załóżmy, że kamera się zepsuła tego wieczoru, być może Żulczyk to wspomniał w książce, ale nie czytałem. Pomyśl sobie, że kamera jak to rzecz zawodna miała usterkę wtedy fabuła wyda się bardziej spójna a ocena filmu podskoczy do góry.
Ja to odbieram tak ze pierwsze 4 odcinki i ksiazka do ostatnich 100 stron to pijacka jazda Kani. Ogladasz swiat jego nachlanymi oczami. Rzeczywistosc wcale nie wyglada tak jak to widzimy, wszyscy zachowuja sie inaczej, prawde obiektywna masz w 5 odcinku i ostatnich 100 stronach. Z tymi kamerami to moglo byc tak ze Karlowicz powiedzial- "nic na nich nie widac zlego, nie ma porwania" a Kania go zwyzywal, powiedzial "spisek" i to wyparl. Tak bylo tez z samochodem, myslal ze on go znalaz a to policja. Taka tam moja interpretacja ;)