Mogę się mylić, ale odnoszę wrażenie, że to właśnie Jim Abrahams, z tria Zucker-Abrahams-Zucker, ma najsłabsze poczucie dobrego smaku. Opieram się tu, po pierwsze, na tym które scenariusze ww. tria nie były przez niego współtworzone - wydaje mi się bowiem, że właśnie te filmy zawierały mniej niekiedy obrzydliwych, a niekiedy wręcz prymitywnych gagów, po drugie.... na wrażeniach z jego autorskiego filmiu "Mafia!". Nie napisał go żaden z jego dawnych współpracowników, a więc ani żaden z braci Zucker, ani Pat Proft (twórca "Ści[ą]ganego), uważam natomiast ten film za szczególnie nieśmieszny i niejednokrotnie zwyczajnie niesmaczny. Albo wprost głupi. Dużo bardziej niż poprzednie filmy, które zdarzało się panu Abrahamsowi tworzyć.
Także mogę się mylić. Ale Jima spośród trójki ZAZ lubię najmniej.
Oni ogólnie osobno słabo sobie dają rady jeśli chodzi o komedie. Widocznie działając w ekipie ta trójka wzajemnie się uzupełniła i hamowała przed zbytnią przesadą i kiepskimi gagami. Tak otrzymaliśmy raczej średnie kontynuacje "Strasznych filmów" od Zuckerów czy właśnie wspomnianą "Mafie"