Chodzi tu oczywiście o: "Taksówkarza", "Fortepian" i "Pulp fiction". To niemałe osiągnięcie i nie wiem, czy jakiś inny aktor może się tym poszczycić. Należy dodać, że Harvey był bliski występu w "Czasie apokalipsy", co by mu dołożyło czwartą palemkę do filmografii.
Poza tym Harvey to wielki aktor, wspaniała nowojorska szkoła. Nie był gorszy od De Niro, tylko nie dostał tak wielu szans.
"Zły porucznik" to bynajmniej nie jest arcydzieło i rola Keitela również. Harvey to zdecydowanie aktor, który powinien dostać więcej szans jak wspomniałeś, ale miał na koncie wiele ciekawych ról i nie mówię to tylko o występach w kultowych produkcjach Scorsese czy Tarantino, ale małych produkcjach jak "Skok życia" czy "Pod słońce", w których to Keitel zagrał rewelacyjnie.