Jestem zadowolony, że oglądałem oba filmy w kolejności nakręcenia inaczej po Prefontaine byłbym sflustrowany. "Przed metą" jest bardziej ludzki, pokazuje więcej emocji. W dodatku zmiana proporcji niektórych wątków wyszła filmowi na dobre (ograniczenie tragedii w Monachium i rozwinięcie Bowermana i butów). Wreszcie świetne jest to, że autorzy zdecydowali się na ukazanie tej alternatywnej wersji wystąpienia kontuzji Steve'a. Reasumując po oglądnięciu paradokumentu Prefontaine i Przed metą zdecydowanie jestem za Przed metą.