W warstwie technicznej bardzo dobry film - świtna muzyka, przednia gra aktorów (z wyjątkiem pani producent, ale generalnie aktorzy się spisali), bardzo dobre zdjęcia. Jeżeli jednak zna się powieść, film stanowi tylko szereg wyrwanych z kontekstu dialogów, pewien zbiorek sentencji pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Poza tym, Witkacy należy do tych autorów, którego po prostu się nie ekranizuje. Z zasady, można powiedzieć. Grodecki pozbawił Nienasycenie charakterystycznych dla powieści niedopowiedzeń, symboliki. Cały film sprawia wrażenie prymitywnego epatowania seksem i krwią. Perwersja, rozumiem, ale jest cienka granica między 'perwerscją' w rozumieniu witkacowskim, a żenadą. Już sama idea zekranizowania NIenasycenia była pomyłką, dlatego wszystkim ceniącym twórczość awangardowego poety odradzam obejrzenie tego filmu.
Swoją drogą słyszałam, że Grodecki ma zamiar zekranizować 'wojnę polsko-ruską' Masłowskiej. Znowu karkołomny pomysł. Widać nie uczy się na błędach. To tyle, dziękuję za uwagę.