Przeciwnie. To inteligentni goście, ale ze względu na wiek, dość głupkowaci w wielu momentach, ale to bardziej pokazanie co się może stać, gdy supermoce trafiają w ręce poranionych emocjonalnie nastolatków. Nie potrafią panowac nad gniewem i żalem, więc wykorzystują ją przeciwko ludziom, którzy ich krzywdzą (przypadek Andrew). Z kolei Matt od początku miał świadomość istnienia moralnych granic w używaniu mocy, próbował wystosować zasady, które reszta przyjęła z kręceniem nosem ale jednak. Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, ale to dobry, przemyślany film. Z pomysłem na siebie w dodatku. Szkoda, że się nie przebił, bo wart uwagi.
Co jeszcze przemawia fakt za tym że to byli ogarnięci goście to więź, która ich łączyła - co by się nie działo, trzeba przyznać, że to jednak była prawdziwa przyjaźń. I dawała im dużo siły. Dosłownie i metaforycznie.
Oni zdecydowanie nie byli głupi. Andrew miał problemy, Matt był popularny i lubiany, zaś Steve z tego co pamiętam nawet bardzo popularny i lubiany. Jedyna głupota to nieprzemyślane zachowanie Andrew pod koniec albo brak pomocy Matta dla Andrew.
Według mnie twórcy do tematu podeszli naprawdę życiowo i świetnie pokazali nam, jak duża potęga ( moc ) i status większości nad innymi może działać na człowieka. Brak tutaj kolorowej opowieści o superbohaterach, którzy pomagają światu na każdym. Moc to potęga i tylko od jej posiadacza zależy jak ją wykorzysta, każdy z nas poczułby się lepszy i wyższych od innych oraz nie raz, wykorzystałby ją aby spełnić własne potrzeby czy pragnienia. A co jeśli chciałbyś wykorzystać ją, aby nieść pomoc? Świat nie jest gotowy na takie rzeczy, wielu mogłoby pragnąć wykorzystać Cię do własnych celów a całe społeczeństwo uznać za zagrożenie czy wyrzutka. Wtedy już tylko pozostaje walka lub stała ucieczka. Tak, czuł się filmowy Andrew, przez całe życie był traktowany jak zwykły gryzoń, ale gdy poznał swoje możliwości wiedział, że stał się drapieżnikem, wśród zwierzyny. Mógł zdziałać więcej i rozważanie, nawet jakby chciał zaszkodzić innym, to bardziej zaszkodził sobie. Nikt z nas nie gotów na taką moc i on nie był. Więcej nie zawsze znaczy lepiej..
Ja mam propozycję. Spróbuj sobie przeprowadzić eksperyment myślowy, co by się stało, gdybyś - będąc takim jak jesteś obecnie - otrzymał niczym nieograniczoną moc, którą jednak mógłbyś operować wyłącznie na zewnątrz, a nie np zmienić w jakiś sposób siebie. Sam doszedłem do dość zaskakujących wniosków ;-)