Udało mi się wytrzymać 40 min. Bardzo rzadko wychodzę z kina w trakcie seansu, więc to coś znaczy.
Nie wiem i nie chcę wiedzieć jak się skończy ten pokaz amatorszczyzny. Oczywiście widziałem jeszcze gorsze filmy, ale po panu Kocie spodziewałem się, że wybierze rolę utrzymującą jako taki poziom (po co to Panu było?). Producentem jest pan Machulski, który już dawno ma za Sobą "dobre czasy". Co do reżyserii nie mam zastrzeżeń - trzyma (niestety) poziom Klanu (a nawet równy poziomem innym produkcjom kinematografii "wstającej z kolan").
Polscy aktorzy męczą się z jęz. angielskim, a Anglicy (chyba z łapanki) męczą... widzów.
Filmu nie da się jeszcze punktować, więc zrobię to na forum. Zasłużone 1/10 - za mój stracony czas (mały plusik za motocykle). Oczywiście możecie się ze mną nie zgadzać, ale uprzedzam lojalnie. Czasu nie cofniecie i kasa nie zwróci Wam za bilety...
Pozdrawiam i do zobaczenia na lepszych seansach :-)
Paweł
P.s. nie mogłem dokończyć mojego wpisu (blokada), więc napisałem jeszcze raz...