Recenzja filmu

Nienasycenie (2003)
Wiktor Grodecki
Cezary Pazura
Leon Niemczyk

Niemyte dusze

Stanisław Ignacy Witkiewicz należy z całą pewnością to jednych z najoryginalniejszych twórców w historii polskiej literatury. Autor m.in. "Szewców" i "622 upadków Bunga" przeszedł do historii
Stanisław Ignacy Witkiewicz należy z całą pewnością to jednych z najoryginalniejszych twórców w historii polskiej literatury. Autor m.in. "Szewców" i "622 upadków Bunga" przeszedł do historii dzięki swoim powieściom, sztukom teatralnym, traktatom filozoficznym, obrazom i fotografiom, ale także dzięki ekstrawaganckiemu stylowi życia, pracy pod wpływem narkotyków, które przyniosły mu opinię szaleńca. Witkacy jest jednym z niewielu twórców działających w okresie Młodej Polski i 20-leciu Międzywojennym, których nazwisko jest dziś znane każdemu. Inscenizacje sztuk Witkiewicza również sprzedają się świetnie - "Bzik tropikalny" w reżyserii Grzegorza Jarzyny (pod pseudonimem Grzegorz Horst d'Albertis) okazał się jednym z największych przebojów Teatru Rozmaitości. Teraz do kin wchodzi ekranizacja "Nienasycenia", jednej z najważniejszych powieści w dorobku Witkacego. Czy podobnie jak "Bzik tropikalny" podbije ona serca widzów? Akcja "Nienasycenia" rozgrywa się w roku 1997. Niemal cały świat został opanowany przez komunizm, a kolejne kraje Starego Kontynentu są podbijane przez hordy Chińczyków. Jedynie w Polsce - z braku społecznego zapału - nie dochodzi do większych zmian. Bohaterem opowieści jest baron Genezyp Kapen de Vahaz, przez najbliższych nazywany Zypkiem. Genezyp zdał właśnie maturę i na czas wakacji wrócił do rodzinnego domu. Z racji swego pochodzenia bywa na salonach, gdzie poznaje namiętną rosyjską księżną Irinę Wsiewołodowną, z którą nawiązuje romans. Osobą Zypka poważnie zainteresowany jest także garbaty kompozytor Putrycydes Tengier, który naszemu bohaterowi daje do zrozumienia, że związek dwóch męskich dusz jest najwyższą formą spełnienia. Wakacje kończą się jednak dla Genezypa bardzo szybko. Bohater zostaje wcielony do wojska, które pod wodzą kwatermistrza Kocmołuchowicza przygotowuje się do walki z Chińczykami. Stanisław Ignacy Witkiewicz jest m.in. autorem Teorii Czystej Formy, która zakładała, iż dzieło sztuki miało stanowić wyraz i jednocześnie stawać się przyczyną uczucia metafizycznego. Cel ten sztuka powinna osiągnąć przy pomocy odpowiedniej konstrukcji prostych środków, takich jak kolor czy kształt. Jednak powieści, zdaniem Witkacego, nie nadawały się do realizacji zasad Czystej Formy. Sam autor traktował je jak - sam to określił - worek, w którym upchnąć można wszystko. W powieściach Witkiewicza znajdziemy, więc elementy komiczne, dramatyczne, sensacyjne, a nawet filozoficzne, a wszystko to opisane językiem będącym mieszaniną naukowych sformułowań, wulgaryzmów i neologizmów, w których tworzeniu lubował się Witkacy. Zekranizowanie powieści Witkiewicza to zadanie niezwykle trudne m.in. dlatego, że fabuła nie jest w nich rzeczą najistotniejszą, a jedynie pretekstem do filozoficznych rozważań, które ciężko przełożyć na język obrazu. Wiktor Grodecki, scenarzysta i reżyser "Nienasycenia" ekranizując Witkacego postanowił przenieść na duży ekran historię opisaną w książce wierząc, że jest ona ponadczasowa i cały czas aktualna. "Nienasycenie" to przede wszystkim opowieść o dojrzewaniu. O tym, jak młody, niewinny Genezyp Kapen zmienia się pod wpływem ludzi, który spotyka na swojej drodze. To również cały czas aktualna przestroga przed tym, że nawet silne państwo, ale pozbawione wewnętrznych wartości i wiarygodnych autorytetów skazane jest na zagładę, bowiem wzorem dla niego stają się obce idee. Zdaje sobie z tego sprawę sam Kocmołuchowicz, który mówi w pewnym momencie "Nas zgubił brak idei wewnętrznej - mieliśmy, ale narzuconą z zewnątrz". Wyraźny w "Nienasyceniu" jest także strach przez paneuropejskim komunizmem, systemem, który - jak obawiał się Witkacy - mógłby kiedyś opanować Stary Kontynent. Filmowe "Nienasycenie" zwraca na siebie uwagę przede wszystkim niesamowitym, dekadenckim klimatem, który w moim przekonaniu doskonale pasuje do wizji świata przedstawionej przez Witkacego. Akcja ekranizacji rozgrywa się w bogatych wnętrzach, wypełnionych wieloma kolorami, które sprawiają, że większość kadrów ma oniryczny, nierzeczywisty charakter. Osoby znające malarską twórczość Witkacego zauważą zapewne, iż niektóre sceny są inspirowane jego obrazami. Ponadto bohaterowie posługują się charakterystycznym dla autora "Pożegnania jesieni" językiem. Dialogi są, więc soczyste, zabawne, choć trzeba naprawdę skupić się na filmie, aby dokładnie zrozumieć wszystko to, o czym mówią bohaterowie. Witkacowski język doskonale sprawdza się książkach, gdzie czytelnik ma tyle czasu, ile zapragnie by je sobie przyswoić. Film nie daje nam takiej możliwości, zatem do "Nienasycenia" podchodźcie skoncentrowani. Nieco drażni przesadne skoncentrowanie się Grodeckiego, na erotycznych aspektach powieści. Seks, jako jeden z bodźców pobudzających twórcę do działalności był oczywiście ważny dla Witkacego, ale erotyka w jego utworach była bardzo mroczna, była częścią zabarwionej myzoginizmem filozofii, którą wyznawali również Przybyszewski i Miciński, autor "Nietoty". W ekranizacji Grodeckiego ten aspekt seksualności bardzo często zanika, zostaje zamazany, a widz raczony jest "przeklętym zazębianiem się brudnych bebechów", które sprawiają wrażenie wstawionych do obrazu tylko po to, żeby widzowie dostali to, czego po Witkacym będą oczekiwali - skandalu. Ponadto reżyser niekiedy zbyt dosłownie traktuje tekst Witkacego, czego rezultatem jest m.in. niesmaczna scena miłości francuskiej Zypcia i Iriny filmowana od... środka. "Nienasycenie" zwraca na siebie uwagę aktorstwem. Gwiazdą filmu jest Cezary Pazura, który wcielił się aż w trzech bohaterów: ojca Genezypa, garbatego kompozytora Tangiera oraz Kocmołuchowicza. Po wpadkach typu "Show" i "13 Posterunek" Pazura powraca wreszcie do "prawdziwego" aktorstwa i daje popis swoich możliwości. Co prawda wiele osób zarzuca Pazurze, że w "Nienasyceniu" jedynie powtarza to co widzieliśmy w serialu Ślesickiego, ale mnie osobiście to nie przeszkadza. Środki wyrazu, którymi aktor posłużył się przy tworzeniu postaci Kocmołuchowicza - bo o tego bohatera chodzi - idealnie pasują do komisarza. Największe brawa należą się jednak Katarzynie Gniewkowskiej, która brawurowo wcieliła się w postać księżnej. Aktorka, która swego czasu podbiła serca publiczności rolą w "Między ustami a brzegiem pucharu" powraca na duży ekran w wielkim stylu. Pisząc o "Nienasyceniu", nie można nie wspomnieć o muzyce autorstwa Leszka Możdżera, która towarzyszy wydarzeniom pokazywanym na ekranie. Wspólnie z utrzymanymi w brązowo-złotawej tonacji zdjęciami Viktorasa Radzeviciusa tworzy ona ciekawy, dekadencki klimat filmu. "Nienasycenie" z całą pewnością nie jest filmem dla każdego. Jednych zachwyci, innych rozjuszy, ale nikogo nie powinien pozostawić obojętnym.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<a href="http://nienasycenie.filmweb.pl/" class="n"><b>"Nienasycenie"</b></a> <a... czytaj więcej
Marcin Kamiński

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones